Przez trzy godziny jechaliśmy wzdłuż jeziora Eyasi, aby dojechać do obozu, w którym mieliśmy prowadzić badania. Marina była podekscytowana. — Poznasz dzisiaj Shaqwa. To niesamowity człowiek. Nie uwierzysz, co zrobił!
Shaqwa był przywódcą w obozie, do którego zmierzaliśmy. Wraz z grupą kilkudziesięciu innych Hadza rozbili swój obóz w promieniu kilkunastu metrów od potężnego baobabu. Wielka dziupla w jego pniu służyła jako magazyn na łuki, strzały i czaszki upolowanych pawianów. W tanzańskim buszu jest mnóstwo baobabów, ale ten był naprawdę wyjątkowy. Wbrew intuicji, obóz, do którego zmierzaliśmy, nie był nazywany „obozem przy wielkim baobabie”. Nazywany był obozem Shaqwa.
Kiedy zbliżaliśmy się do obozu, Marina opowiedziała mi jedną z historii, które sprawiły, że Shaqwa cieszył się szerokim uznaniem wśród Hadza.
Kilkanaście lat temu został zaatakowany przez lamparta. Spotkanie z tym zwierzęciem kończy się zazwyczaj szybką śmiercią, a myśliwi uznają je za jedno z najtrudniejszych do upolowania. Shaqwa zabił lamparta, który go zaatakował, przyniósł jego ciało do obozu i oprawił skórę. Rozwiesił ją później na baobabie i chwalił się tym, którzy pojawiali się w pobliżu.
Ktoś z odwiedzających doniósł tanzańskiej policji, że Shaqwa zabił chronione prawem zwierzę i po niedługim czasie w obozie pojawili się funkcjonariusze, aby go zaaresztować. Spędził w areszcie kilka tygodni, choć nigdy wcześniej nie nocował w żadnym budynku.
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze