Ratowanie klimatu będzie kosztować. Francuzi boją się, że ludzie wyjdą na ulice w proteście przeciw wyższym cenom energii

Ratowanie klimatu będzie kosztować. Francuzi boją się, że ludzie wyjdą na ulice w proteście przeciw wyższym cenom energii

Protest "żółtych kamizelek"
Protest "żółtych kamizelek" Źródło: Newspix.pl / ABACA
Nie da się przestawić gospodarki na zielone tory bez płacenia więcej za usługi, które do tej pory były tanie. Ale czy obywatele zgodzą się na sięganie do ich kieszeni?

W połowie lipca Komisja Europejska przyjęła pakiet zmian w przepisach, które pozwolą na redukcję do 2030 roku emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. względem 1990 roku. Aby osiągnąć ten ambitny cel, pakiet przewiduje m.in. zmiany w handlu uprawnieniami do emisji oraz wprowadzenie opłat za emisję w sektorze lotnictwa czy żeglugi. Jednym z kluczowych elementów jest też wsparcie redukcji emisji CO2 z budynków i transportu.

Jednym z najważniejszych skutków podwyższenia celu klimatycznego UE będzie wzrost cen uprawnień do emisji CO2 z systemu ETS. Ceny uprawień do emisji mogą w najbliższych 9 latach wzrosnąć od 50 do 85 euro, informuje Bloomberg, który dotarł do raportów Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Dla Polski, która mimo postępującej transformacji wciąż opiera energetykę na węglu, oznacza to bardzo wysokie hurtowe ceny prądu.

Komisja Europejska zaproponowała nowość: system ETS dla budownictwa i transportu. Wszedłby on w życie od 2026 r., ale zawierałby odgórny limit dla wzrostu cen. Pomimo bezpiecznika, jakim ma być górny limit, pomysł jest sporny. „Rzeczpospolita” przytacza słowa oburzenia wypowiedziane przez Pascala Canfina, przewodniczącego Komisji Środowiska Parlamentu Europejskiego, w przeszłości działacza organizacji ekologicznej WWF.

Cena CO2 działa, gdy uczestnicy są ekonomicznie racjonalni. Firmy są, więc zmieniają technologie, przenoszą się w inne miejsca itp. Gospodarstwa domowe nie są. Nie wyrzucą dzieci z domu, nie zmienią szkoły, nie przeprowadzą się, a jak wynajmują mieszkanie, to nawet nie zmienią bojlera. ETS dla transportu i mieszkalnictwa to nie tylko błąd polityczny, ale też analityczny – powiedział Canfin przy okazji prezentacji Fit for 55.

Komisja Europejska zapowiada system wsparcia dla potrzebujących

Jego zdaniem lepsze efekty przyniosą działania na rzecz standardów dla transportu i mieszkalnictwa. Francuski eurodeputowany ma w pamięci brutalne strajki tzw. żółtych kamizelek, które wybuchły po tym, jak francuskie władze ogłosiły podwyżkę cen paliw. Obawia się on, że wdrożenie części postanowień Fit for 55 spowodowałoby podobny efekt, bo ci, którzy w imię walki o czystsze środowisko musieliby zapłacić dużo wyższe rachunki, mogą wyjść na ulice.

Komisja nie podziela jednak tych obaw. Ponadto proponuje utworzenie funduszu społecznego, który dostałby 25 proc. przychodów z nowego ETS, czyli 72,2 mld euro w latach 2025–2032. Polska byłaby jednym z głównych jego beneficjentów, bo będą stosowane obecne kryteria dotyczące rozkładania ciężarów transformacji energetycznej, czyli przede wszystkim PKB na mieszkańca.

Wspólny podatek? To się może nie udać

Drugim najbardziej krytykowanym punktem pakietu jest propozycja opodatkowania energii. Jego stawka będzie zależała od rodzaju wykorzystywanego paliwa: im bardziej zanieczyszczające, tym wyższa danina. I tu mają być wprowadzone systemy dopłat do najbiedniejszych.

Państwa członkowskie są sceptyczne wobec podatków nakładanych na poziomie europejskim, więc Komisji trudno będzie przekonać je do przyjęcia tego punktu. A jako że potrzebna będzie ich jednomyślność, to przed urzędnicy z Brukseli muszą dobrze przygotować ofertę, którą przedstawią pod głosowanie.

Czytaj też:
W szczycie lockdownu spadły emisje CO2. Co to oznacza dla klimatu?

Źródło: Rzeczpospolita