Prezes Fakro: każdy kontynent jest dla nas atrakcyjny
Dzisiaj ESG jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Jakie państwo mieli doświadczenia z wdrażaniem rozwiązań związanych z równoważonym rozwojem w swojej organizacji?
Jesteśmy w pełni świadomi tego, że zasoby naturalne się wyczerpują. Ludność i rozwój przemysłowy powodują coraz większy wpływ na środowisko, zatem potrzeba działań jest dla nas oczywistością.
Ponadto działamy w szeregach wielu norm, które musimy spełnić. Kalkulacja śladu węglowego, wytrzymałość naszych okien, udźwig, czy nośność. Tego jest naprawdę sporo. W niektórych krajach ich wypełnienie jest wręcz warunkiem uzyskania pozwolenia na budowę budynku.
Z pola widzenia nie umyka nam również to, że nasi klienci oczekują od nas zaawansowanego poziomu dbałości o środowisko naturalne. Jesteśmy regularnie poddawani różnego rodzaju audytom. Jeżeli chcemy dostarczać do dużych graczy, to oni mają swoje check listy. Zresztą my również mamy takie dla naszych dostawców.
CSRD było rewolucją, która dla wielu podmiotów była prawdziwym wyzwaniem. Na jakie problemy podczas nowego raportowania natrafiliście?
Przygotowując się do raportowania śladu węglowego z zakresu 1 i 2 za 2025 r., my już w 2024 przechodziliśmy ten cały proces na zasadzie dobrowolnej. Nie było to zatem dla nas zaskoczenie.
Problem jest z zakresem 3, gdzie te wymogi CSRD nie są adaptowane do małych polskich poddostawców. Nie wszyscy są w stanie skalkulować ślad węglowy, przedstawić macierz podwójnej istotności, czy strategię zmniejszania emisyjności.
Regulacje w obecnym kształcie nie są odpowiednio wystopniowane i małe podmioty mają problem z ich udźwignięciem.
Czy to raportowanie nie sięga za głęboko?
Mamy tutaj niestety do czynienia z pewnym przeregulowaniem. I to, o czym wspomniałem, nie jest to zeskalowane do mniejszych firm.
Zostaliśmy skonfrontowani z sytuacją kiedy mamy dobrego, zaufanego, autentycznie dbającego o środowisko partnera, ale niemogącego się wylegitymować zaudytowanymi raportami, szczegółowymi kalkulacjami. Wszystko to będzie wpływało na wyższą cenę produktu, bo będzie on musiał zapłacić za doradcę i audytora.
Pamiętajmy, że spełnienie regulacji jest kosztem, który powinien solidarnie ponosić każdy duży gracz, a tak obecnie nie jest.
Wspomniał pan o bardzo ciekawej kwestii – konkurencyjności. Podmioty z Azji nie mają takich obostrzeń. Jak w takim razie z nimi konkurować?
My jesteśmy firmą przemysłową i funkcjonujemy w warunkach ogromnej konkurencji kosztowej. Dzisiaj przemysł wygrywa swoją pozycję na rynku, adresując niższe koszty.
W Azji mamy bardzo wysoki poziom robotyzacji. Jest tzw. wskaźnik gęstości robotyzacji, gdzie Europa jest w trudnej sytuacji. Nawet Niemcy są w tym zakresie na niższym poziomie niż Chiny, nie wspominając już o Polsce.
Kluczowy będzie tutaj zatem dostęp do energii elektrycznej. Taniej i zielonej. Rozwijając się w sektorze przemysłowym, nie możemy mieć ograniczenia w dostępie do prądu. To będzie koniec. Wszak w coraz większym stopniu bazujemy tak naprawdę na robotach i operacjach zautomatyzowanych.
Dzisiaj Polska infrastruktura jest niedostosowana do zapotrzebowania na włączenie się z instalacjami fotowoltaicznymi, czy magazynami energii, które będą w stanie kompensować się z dostępem do sieci ogólnej. Ona jest za niska i za słaba.
To nie jest jednak jedyny problem, z którym muszą się mierzyć polscy przedsiębiorcy. Widzieliśmy, co się działo na giełdzie w ostatnich dniach. Jak polityka Donalda Trumpa może wpłynąć na polski biznes?
Dynamiczna sytuacja geopolityczna z pewnością jest pewnym wyzwaniem dla biznesu. Rynek USA jest jednym z naszych głównych rynków, na których działamy jako eksporter. Jeszcze za czasów poprzedniego prezydenta (Joe Bidena – red.) rozpoczęliśmy budowę fabryki. Jest ona na zaawansowanym etapie. Dzięki niej będziemy gotowi do produkcji lokalnej i będziemy w stanie wygenerować produkt, który będzie zwolniony z ceł.
Nie chcemy tego rynku oddać, musimy się jakoś zmieścić z cenami. Budowaliśmy go bardzo długo. To jest kilkanaście lat obecności w USA.
Dzięki temu podchodzimy do tego zamieszania geopolitycznego z większym spokojem. Na ten moment nie panikujemy, wiemy, że opłacalność tego interesu spada, nie da się tego ukryć. Ale patrzymy na to strategicznie, długofalowo. Takich rynków, gdzie z potencjałem zawirowania jest więcej. Zaczęło się od USA, ale zobaczymy, jak to będzie.
FAKRO to już jest taki okręt, który trochę waży, więc manewrowanie nim jest też adekwatne do masy tego okrętu.
Wspomniał pan o innych rynkach. Jakie są dalsze plany firmy?
Dużym rynkiem jest oczywiście rynek polski, ale jest on dalece niewystarczający. W naszej branży korzyści skali wymagane do przeżycia są na dużo wyższym poziomie. Każdy, kto produkuje, musi od razu zorientować się na eksport.
Jesteśmy właściwie na każdym kontynencie i każdy jest dla nas atrakcyjny.
Ale jest jakiś rynek, w który teraz mocniej celujecie?
Eksportujemy do 70 krajów. Szukamy oczywiście szans na kolejnych, ale na razie to jest bardziej rozpoznanie, obecność na targach itd. Na tych rynkach, na których już jesteśmy, mamy wciąż sporo do zrobienia. Chcemy być bardziej nowocześni i się rozwijać.
Z długofalowych inwestycji, jest ta wspomniana fabryka w USA. Przyglądamy się też tematowi potencjalnego udziału w odbudowie na rynku ukraińskim, jak już zakończą się tam działania zbrojne.
Jeszcze trzeba wspomnieć o jednej ważnej kwestii.
Jakiej?
Istotne są dla nas również programy termomodernizacyjne. Szacujemy, że mniej więcej 30 procent okien sprzedajemy właśnie na cele termomodernizacyjne. Nie są to okna do nowych domów, budynków, szpitali itd. Jest to regularna wymiana okien, które były montowane w latach 1990 i 2000. Obecne okna, dzięki technologii, mają znacznie lepsze współczynniki przenikalności termicznej, lepszą akustykę, czy wentylację.
Programy typu „Czyste Powietrze”, czy ulga termomodernizacyjna, gdzie inwestor, posiadacz domu może skorzystać ze środków publicznych, żeby podnieść komfort swojego budynku i obniżyć konsumpcję energii elektrycznej jest dla niego atrakcyjna. Wszyscy korzystamy z tego, że będzie coraz więcej energooszczędnych budynków.
Jest oczywiście jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie. Warto jednak wspierać to co działa, lewarować to i podnosić wyżej.