Na morzu dopiero będziemy instalować, na lądzie stagnacja. Co z polską energetyką wiatrową?

Na morzu dopiero będziemy instalować, na lądzie stagnacja. Co z polską energetyką wiatrową?

Farma wiatrowa (zdj. ilustracyjne)
Farma wiatrowa (zdj. ilustracyjne) Źródło: Shutterstock / Masha Basova
Farmy wiatrowe na lądzie praktycznie nie powstają, a nowe doniesienia o tych morskich nie napawają optymizmem. W dniu, gdy IPCC ogłosiło alarmistyczny raport na temat zmian klimatycznych, dwie polskie organizacje wydały krytyczne stanowiska na temat rozwoju OZE nad Wisłą.

Od miesięcy trwa przesuwanie uwagi na energetykę morską, największe polskie koncerny już realizują projekty offshore (farmy wiatrowe na morzu – red.). Pierwsze prace instalacyjne na Bałtyku mają ruszyć jednak dopiero w 2024 roku, a pierwsze przyłączenia farm do sieci zaplanowano na 2026 rok. Z kolei lądowa energetyka wiatrowa (onshore) jest w powijakach, wszystko przez tzw. zasadę 10h, która praktycznie blokuje instalowanie nowych turbin.

„Zasada 10h” została wprowadzona w 2016 roku (jako część ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych) i nakłada obowiązek zachowania minimalnej odległości elektrowni wiatrowych na poziomie dziesięciokrotności całkowitej wysokości urządzenia od zabudowy oraz wybranych form ochrony przyrody. Efekt – w zasadzie zaledwie na 0,3 proc. obszaru Polski można budować turbiny.

Energetyka wiatrowa w Polsce. Stagnacja na lądzie, lekki ruch na morzu

Tego samego dnia, w poniedziałek 9 sierpnia, pojawiły się – niezależnie od siebie – dwie publikacje na temat rozwoju farm wiatrowych. W dodatku sam dzień publikacji był dosyć specyficzny: właśnie w poniedziałek IPCC (Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu) ogłosił raport, w którym przedstawił szereg wniosków na temat postępujących zmian klimatu na Ziemi.

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej w krótkiej nocie odniosło się zarówno do wyzwań związanych z walką ze zmianami klimatycznymi, jak i rozwiązań zawartych w Polskim Ładzie (w przeszłości nazywano ten program władz Nowym Ładem).

„Inwestycje w farmy wiatrowe to jeden z filarów projektowanej zmiany modelu polskiej energetyki w przedstawianym przez rząd „Nowym Ładzie”. Z szacunków wynika, że uwolnienie energetyki opartej na wietrze może sprawić, że niemal wszyscy Polacy będą korzystać z taniej, zielonej energii” – opisuje PSEW, a prezes zarządu organizacji dosyć gorzko kwituje: – Tymczasem, bez zmian w prawie może nie powstać żadna nowa elektrownia wiatrowa.

PSEW ma szereg zarzutów do rządzących w kwestii farm wiatrowych, jak podkreśla, od 2016 roku, gdy weszły w życie przepisy związane z zasadą 10h, „nie rozpoczęła się praktycznie żadna nowa inwestycja wiatrowa w Polsce”.

„Uwolnienie inwestycji w energię wiatrową na lądzie, które wpisują się w założenia Nowego Ładu, pozwoliłoby uruchomić moce o łącznej wartości ok. 24 GW w ciągu najbliższych dwóch dekad. Z kolei morska energetyka wiatrowa to potencjał kolejnych 28 GW, które mogłyby zostać zainstalowane do 2050 roku” – podsumowuje PSEW.

Stowarzyszenie apeluje o usystematyzowanie przepisów i dostosowanie ich tak, by promowały rozwój farm wiatrowych na morzu. „Przy odpowiednim wsparciu wiatr z Bałtyku przyczyni się do zagwarantowania bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz wzmocnienia polskiej gospodarki poprzez budowę nowoczesnego i silnego łańcucha dostaw dla morskich farm wiatrowych” – czytamy.

Lewiatan krytycznie o projekcie ws. farm wiatrowych

Także w poniedziałek 9 sierpnia głos w sprawie farm wiatrowych – tych na morzu – zabrała Konfederacja Lewiatan. Jak się okazuje, do organizacji dotarł projekt rozporządzenia (jeszcze nieupubliczniony w Rządowym Centrum Legislacji), który w ocenie Konfederacji Lewiatana może negatywnie wpłynąć na rozwój offshore w Polsce.

„Lewiatan z dużym niepokojem przyjął informacje opublikowane 27 lipca 2021 r. dotyczące II tury uzgodnień międzyresortowych do projektu rozporządzenia, które wskazują, że w nowej jego wersji, niekonsultowanej ze stroną społeczną i przedstawicielami biznesu, pojawiły się wymagania, które mogą być trudne lub niemożliwe do spełniania przez inwestorów zagranicznych, którzy posiadają wiedzę i szerokie doświadczenie w realizacji projektów o podobnej skali i zakresie, uniemożliwiając im de facto udział w postępowaniu rozstrzygającym, a tym samym wykluczając ich z procesu inwestowania w morską energetykę wiatrową w Polsce” – głosi komunikat organizacji.

Cytowana w komunikacie Lewiatana Dorota Zawadzka-Stępniak, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu, opisuje, że rozporządzenie wyklucza zagraniczne firmy, których „kompetencje gwarantują zrealizowanie skomplikowanych projektów” na obszarach morskich. – Treść rozporządzenia premiuje, bazujące na węglu, państwowe firmy energetyczne, którym łatwiej będzie uzyskać pozwolenia lokalizacyjne, a tym samym wsparcie w ramach aukcji dla morskich farm wiatrowych. Poszkodowane będą zagraniczne i prywatne koncerny, niemające umów o współpracy ze spółkami skarbu państwa – ocenia Zawadzka-Stępniak.

Czytaj też:
Katastroficzne wizje w razie realizacji rządowego planu. „Gwałtowny wzrost kosztów wytwarzania energii”