Ustawa wiatrakowa. Jest ważna zmiana w projekcie

Ustawa wiatrakowa. Jest ważna zmiana w projekcie

Wiatraki, zdjęcie ilustracyjne
Wiatraki, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / Waldemar Brandt
Nieoczekiwanie do ustawy wiatrakowej wprowadzono sporą zmianę. Minimalna odległość budowanego wiatraka ma wynosić nie 500 a 700 metrów od budynków mieszkalnych.

W czwartek sejmowe komisje do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej przyjęły tzw. ustawę wiatrakową. Nieoczekiwanie przewodniczący komisji energii złożył do niej poprawkę, która ustala minimalną odległość elektrowni wiatrowych od zabudowań na 700 metrów, a nie jak wcześniej, 500. Komisja poparła poprawkę w głosowaniu.

Nowa wersja ustawy wiatrakowej

Przyjęta poprawka dotyczy wyłącznie budynków mieszkalnych. Minimalna odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań nie obejmuje budynków gospodarczych, czy rolniczych.

Ustawa, wraz z przyjętą poprawką zgłoszoną przez Marka Suskiego, będzie teraz poddana pod głosowanie całego Sejmu w środę, podczas posiedzenia plenarnego.

Ustawa wiatrakowa

Ustawa wiatrakowa to jeden z kamieni milowych niezbędnych do uzyskania przez Polskę środków z Krajowego Planu Odbudowy. Nowelizacja zakłada liczne zmiany, jedną z nich ma być wieloetapowe konsultacje społeczne i możliwość decydowania o lokalizacji farm wiatrowych przez lokalne społeczności. Nowe elektrownie wiatrowe będą mogły powstać wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP).

Istotną zmianą zapisaną w ustawie będzie też minimalna dopuszczalna odległość budowy wiatraków od zabudowań. Przez ostatnie lata dominowała zasada 10 H – inwestycje te nie mogły powstawać w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości wiatraka od najbliższych gospodarstw.

Na zmianach zyskać mają gminy i lokalna społeczność, odblokowane zostaną m.in. działki w pobliżu zbudowanych wiatraków.

Czytaj też:
Obniżka VAT na gaz? Moskwa: To niestabilne rozwiązanie
Czytaj też:
Morawiecki o ustawie wiatrakowej: Nie chodzi o powrót do wolnej amerykanki