Członek zarządu Orlen: Pierwsze autobusy na wodór wyjadą na polskie ulice w przyszłym roku

Członek zarządu Orlen: Pierwsze autobusy na wodór wyjadą na polskie ulice w przyszłym roku

Dodano: 
Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlen ds. operacyjnych
Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlen ds. operacyjnych Źródło: WPROST.pl
Zamierzamy sprzedawać wodór do statków i promów. Następny etap to samoloty. Już dzisiaj na świecie trwają pierwsze próby użycia wodoru w przestworzach. Mimo tego, że to dopiero eksperymenty, my już dzisiaj powinniśmy być gotowi na to, żeby dla takiego transportu nasz polski wodór dostarczać – mówi Józef Węgrecki, członek zarządu ds. operacyjnych w PKN Orlen.

SK: Prowadził pan kiedyś auto z napędem wodorowym?

JW: Prowadziłem.

I jak wrażenia?

Niewiele różni się od pojazdu elektrycznego. Zamiast baterii wykorzystywane jest ogniwo wodorowe, które produkuje prąd. Różnica zasadnicza to zasięg – autem wodorowym można przejechać zdecydowanie więcej kilometrów niż elektrycznym.

Zasięg lepszy, ale cena gorsza. Przejechanie 100 km na wodorze to ok. 40 zł. Przejechanie 100 km w elektryku ładowanym z domowego gniazdka to kilka złotych.

Ale auto elektryczne trzeba ładować wiele godzin. Tutaj tankujemy szybko, jak na stacji paliw. Cena wodoru zależy od wolumenu sprzedaży. Obecnie jest wysoka, ale z czasem im więcej będzie samochodów napędzanych wodorem, tym ich tankowanie będzie tańsze.

Na razie w Polsce nie mamy ani jednej wodorowej stacji tankowania, a w Niemczech Orlen prowadzi już takie dwie.

W Polsce już w przyszłym roku chcemy otworzyć pierwszą stację w Poznaniu. Trzy kolejne powstaną w Czechach.

Trzy w Czechach, a w Polsce jedną?

A kto powiedział, że jedną? Mamy konkretny plan, ale kluczem jest wielkość sprzedaży dostosowana do potrzeb rynku. Obecnie w Polsce zarejestrowane jest jedno auto wodorowe. Ponadto wiadomo, że auta osobowe wodoru zużyją najmniej, dlatego skupiamy się na obszarach, które potencjalnie będą go zużywały najwięcej tzn. na autobusach i komunikacji miejskiej. Budujemy w tej chwili hub wodorowy we Włocławku, drugi planujemy w Płocku. Planujemy, aby na stacjach tankowania wodoru dla autobusów możliwość tankowania miały również samochody osobowe.

Płock, Włocławek, Trzebinia, co z innymi miastami?

Podpisaliśmy już listy intencyjne o współpracy na rzecz rozwoju transportu publicznego opartego o wodór z Krakowem, Katowicami, trwają rozmowy z Rzeszowem i wspomnianym Poznaniem. Obserwując zainteresowanie samorządów tą technologią jestem przekonany, że gdyby nie pandemia koronawirusa, tych miast byłoby więcej. Za moment będziemy nadrabiać stracony przez pandemię czas i rozpoczynamy rozmowy z kolejnymi miastami

Miasta będzie stać na zakup autobusów z napędem wodorowym?

Wszyscy mają świadomość, że dla samorządów to duży wydatek. Koszt zakupu autobusu wodorowego jest z reguły o 10 proc. większy niż elektrycznego, a ponad dwa razy wyższy od zwykłego, spalinowego. Z drugiej strony mówimy o taborze zeroemisyjnym zatem to bezwzględnie zielona inwestycja.

Państwo powinno dopłacać?

Tak. Państwo powinno zainicjować tę transformację, wejść w ten biznes, pomóc go rozwinąć. Na przykład w Czechach rząd dopłaca 80 proc. do budowy stacji wodorowych. W samorządach widać możliwość odbioru wodoru. A my jesteśmy przecież firmą, która dba o gospodarkę narodową, ale przy tym musi robić biznes. W przypadku komunikacji miejskiej ten biznes się spina. W ten sposób możemy zgrać trzy istotne elementy, które działają na rzecz rozwoju technologii wodorowych: mamy odbiorcę wodoru, czyli miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne. Mamy wytwórcę wodoru, czyli Grupę Orlen. I mamy producenta autobusów na wodór.

W Polsce są tacy producenci?

Niedawno miałem okazję spotkać się z prezesem Autosanu z Sanoka. W przyszłym roku będą w stanie wyprodukować 500 autobusów z napędem wodorowym. W tym roku mają zamiar wypuścić pierwszy tego typu pojazd już z odpowiednimi licencjami i homologacjami.

Chcecie też współpracować z bydgoską Pesą nad produkcją polskiej lokomotywy na wodór.

Tak, już w przyszłym roku powstanie pierwsza polska lokomotywa wodorowa. Będzie pracować na naszej bocznicy kolejowej przy zakładach w Płocku. Jesteśmy też po rozmowach z PKP Energetyka. Są wstępnie zainteresowani używaniem lokomotyw wodorowych na liniach bez sieci trakcyjnej. A to wiąże się z budowaniem stacji tankowania przy liniach kolejowych. Tankowanie takiej lokomotywy to 300 kg wodoru, 10 razy tyle, co jeden autobus. Idziemy tam, gdzie jest właśnie ten duży wolumen sprzedaży.

Wszystkie te deklaracje imponują, ale nie jest trochę tak, że u nas dużo się o wodorze mówi, a mało korzysta? Niemcy ogłosili właśnie wielki plan wodorowy zasilany kwotą 7 mld euro.

Takie stwierdzenia, że jako Polska jesteśmy w kwestii wodoru gdzieś za Zachodem budzą moje ogromne zdziwienie. Choćby wymienione przykłady tego co dzieje się w różnych branżach świadczy o tym, jak wiele podmiotów dostrzega potencjał tej technologii i prowadzi intensywne prace nad ich wprowadzeniem. Może nie chwalimy się tym tak bardzo, jak Niemcy, ale to z pewnością się zmieni.

Parę dni temu Komisja Europejska wydała wstępną zgodę na połączenie Orlenu z Lotosem. Wtedy podpisaliście też list intencyjny ze Skarbem Państwa w sprawie połączenia z PGNiG. Macie też już u siebie Energę. Jakie szanse tworzy takie gigantyczne połącznie dla rozwoju technologii wodorowych?

To kolejny przykład realizacji naszych strategicznych planów również w kontekście wodoru. Sama Energa produkuje do 700 MW zielonej energii, którą możemy wykorzystać do produkcji wodoru. Jeśli chodzi o PGNiG, to upatrujemy szansy w wykorzystaniu ich sieci przesyłowych gazu do transportu wodoru. Najważniejsza jest jednak produkcja energii z odnawialnych źródeł. To tam - przy wiatrakach, fotowoltaice - powstaje już czysty, zielony wodór. Najważniejszym zadaniem jest więc rozbudowa OZE, z której wodór można pozyskiwać. Później, żeby ten uzyskany z elektrolizy wodór zagospodarować musimy posiadać magazyny. Najlepsze to te budowane na wodzie i takie możliwości w kraju również posiadamy.

Wodór jest szansą dla Polski?

Oczywiście, że jest. My, w przeciwieństwie do innych krajów, nie mamy dużych zasobów naturalnych gazu czy ropy. Ale wodoru możemy produkować nawet więcej, niż inni. Kluczem tutaj jest jednak rozwój odnawialnych źródeł energii, bo to tam powstaje wodór w najczystszej postaci.

Wracając na polskie podwórko, to kiedy pierwsze autobusy napędzane na wodór wyjadą na nasze ulice?

Będą w polskich miastach już w przyszłym roku.

Czytaj też:
Paliwo ze śmieci alternatywą dla polskiego węgla? Gospodarka może zyskać 300 mld zł

Źródło: Wprost