Bankowalność transformacji energetycznej w Polsce
Artykuł sponsorowany

Bankowalność transformacji energetycznej w Polsce

Dodano: 
Kopalnia węgla brunatnego i elektrownia Bełchatów
Kopalnia węgla brunatnego i elektrownia Bełchatów Źródło:Wikimedia Commons
Kształtowanie polityki energetycznej państwa oraz wyznaczanie kierunków transformacji przypomina grę o wysoką stawkę. Jest ona tym trudniejsza, że już podczas jej trwania może dochodzić do zmiany reguł. Biorąc pod uwagę wyzwania klimatyczne oraz niewielką skłonność społeczeństw na świecie do obniżania standardów życia, tak czy inaczej musimy do tej rozgrywki przystąpić, godząc się na koszty. Wygraną będzie możliwość dalszego korzystania z dobrodziejstw rozwoju przez nasze i przyszłe pokolenia.

Na wstępie warto wskazać kilka obiektywnych faktów.

Transformacja sektora energetycznego jest podstawą stabilnego i zrównoważonego rozwoju gospodarczego

Bez dostępu do odpowiedniej ilości czystej i względnie taniej energii elektrycznej nie może być mowy o dekarbonizacji transportu oraz przemysłu. Przede wszystkim potrzebny jest dostęp do odpowiedniej ilości zielonej energii. Trendy rynkowe stopniowo nakłaniają producentów różnych dóbr i usług do wykazywania coraz to niższego śladu węglowego. Zaspokojenie popytu wewnętrznego na energię elektryczną w głównej mierze poprzez podaż czarnej energii (czyli tej pochodzącej z węgla) nie zapewni konkurencyjności naszej gospodarki w średnim i długim terminie, ponieważ po pierwsze ta energia jest droższa, a po drugie jej wykorzystanie w procesie produkcyjnym obniża atrakcyjność produktu lub usługi.

Dodatkowo energia elektryczna powinna być względnie tania – względnie, bowiem koszt zakupu energii musi być odczuwalny, gdyż tylko dzięki temu będzie istniał realny bodziec do inwestowania w efektywność energetyczną. A jak wiadomo najczystsza i najtańsza energia to ta, która nie została zużyta. Zatem cena energii elektrycznej powinna dawać możliwość zachowania konkurencyjności gospodarki przy założeniu dbania o efektywność energetyczną procesów produkcyjnych.

Nie ma jednej, najlepszej i pewnej recepty na kierunek transformacji energetycznej

Każda z propozycji ma swoje wady i zalety i swoje większe lub mniejsze koszty ponoszone w krótszym lub dłuższym terminie. Co więcej, na moment planowania niestety nie da się w 100% przewidzieć efektów i kosztów końcowych.

Kierunki transformacji energetycznej zależą od następujących czynników:

  • istniejącego miksu energetycznego i jego potencjału;
  • prognozowanego, krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną;
  • nakładów inwestycyjnych związanych z rozbudową infrastruktury (z uwzględnieniem wydatków na rozwój sieci, źródeł wytwórczych, magazynów, systemów elastycznego zarządzania);
  • dostępnych systemów wsparcia inwestycyjnego i operacyjnego (rynek mocy, mechanizmy stabilizujące przychody jak na przykład kontrakt różnicowy);
  • dostępności i cen podstawowych surowców energetycznych (węgiel, gaz ziemny, ropa naftowa);
  • ceny uprawnień do emisji CO2;
  • dyspozycyjności poszczególnych źródeł wytwórczych i tzw. kosztu bilansowania (stabilizowania sieci przy różnym poziomie generacji i zapotrzebowania na energię elektryczną);
  • konkurencyjności rynków energetycznych u naszych sąsiadów;
  • transgranicznych mocy przesyłowych.

Wystarczy przeanalizować ile z ww. czynników jesteśmy w stanie zaprognozować ze 100% pewnością. Odpowiedź jest prosta: żadnego. Natomiast zmiana któregokolwiek z tych czynników może wpłynąć drastycznie na zmianę kierunku transformacji. Dla przykładu w scenariuszu trzecim PEP założono, że węgiel (kamienny i brunatny) będzie w długim okresie istotnie tańszy od gazu ziemnego. Jednocześnie założono, że ceny uprawnień do emisji w dłuższym okresie utrzymają się na bieżącym poziomie, czyli ok. 80 EUR/t.

Dlatego założono, że bardziej opłacalne będzie bilansowanie pogodozależnych odnawialnych źródeł energii, energią pochodzącą w głównej mierze z bloków węglowych. Jeśli ten scenariusz dot. cen węgla, gazu i uprawnień do emisji się nie sprawdzi, może się okazać, że taniej będzie bilansować system energią pochodzącą z gazu.

Jeśli na ten dylemat nałożymy potencjalną zdolność magazynowania energii w magazynach bateryjnych, poprzez działalność elektrowni szczytowo-pompowych czy produkcję zielonego wodoru, może okazać się, że ani moce węglowe, ani gazowe nie będą w pełni wykorzystywane. Wynika to z tego, że nadmiarową energię z OZE taniej będzie zmagazynować i oddać do systemu w okresie niedoboru.

Ponadto na dzień planowania docelowego kształtu miksu energetycznego, nie wszystkie technologie możemy już uznawać za w pełni skomercjalizowane (jak np. magazyny energii lub produkcja zielonego wodoru, SMR), a pozostałe technologie uznajemy za bardziej (np. generacja z węgla) lub mniej (generacja z gazu) przestarzałe. Skoro nie wszystkie technologie obecnie nie są w stanie wykazać swojej długoterminowej rentowności, a niektóre z nich nawet technicznej wykonalności, ciężko jest prawidłowo przeprowadzić rzeczony rachunek ekonomiczny z wyprzedzeniem.

Nie można zapomnieć o energetyce jądrowej, która ma szansę rozwiązać wiele przytoczonych dylematów, ale która niesie za sobą dwa inne: na ten moment bardzo trudno jest oszacować ryzyko braku zakończenia budowy takiego bloku w terminie i zakładanym budżecie. Samo opóźnienie oddania do użytku bloku jądrowego oznacza konieczność przetrwania w oparciu o te źródła, którymi będziemy dysponować, przy rosnącym popycie na energię.

Ważnym czynnikiem, którego nie można pominąć w planowaniu transformacji energetycznej jest to, na ile rozważana technologia zapewnia samowystarczalność energetyczną i czy nie naraża nas na geopolitycznie trudną zależność od określonych krajów i dostawców. Skoro na ten moment nie potrafimy precyzyjnie określić, który wariant transformacji będzie najkorzystniejszy finansowo, wydaje się, że najrozsądniejsza jest dywersyfikacja. Ta z kolei wymusza wielość nakładów inwestycyjnych i prowadzi do ryzyka niepełnego wykorzystania istniejących mocy i tym samym zwiększenia jednostkowego kosztu energii. Można to traktować w kategoriach kosztu ubezpieczenia, gwarantującego stabilny system energetyczny, tylko jak ocenić adekwatność tego kosztu? Za transformację energetyki w długim okresie zapłacą odbiorcy końcowi, ale za brak transformacji także, tylko że tu i teraz.

Rola instytucji finansowych

Przy stole do gry przewidziano dość istotne miejsce dla instytucji finansowych, dlatego w planach strategicznych warto wziąć pod uwagę wykonalność finansową poszczególnych kierunków transformacji. Należy ją rozumieć nie tylko przez pryzmat klasycznej oceny kredytowej odpowiadającej na pytanie, czy kredytobiorca po zrealizowaniu finansowanej inwestycji będzie w stanie obsłużyć zadłużenie, ale również przez pryzmat zgodności z taksonomią i polityką ESG.

Dlatego dzisiaj jednymi z najchętniej finansowanych aktywów są odnawialne źródła energii, które m.in. dzięki dostępowi do kapitału dynamicznie się rozwijają na polskim rynku. Podobnie nie przewiduje się trudności w pozyskaniu środków na rozbudowę infrastruktury sieciowej, jako że ten rodzaj biznesu jest bardzo stabilny i dodatkowo ma szansę na istotne wsparcie w postaci preferencyjnego finansowania ze środków publicznych. Mimo pewnych perturbacji związanych m.in. z rosnącymi nakładami inwestycyjnymi, apetyt na finansowanie morskich farm wiatrowych również powinien być wystarczający. Na rynkach światowych wypracowane zostały już struktury finansowania tego typu inwestycji, a instytucje finansowe nauczyły się oceniać ich ryzyko. Bardziej problematyczne może być pozyskanie finansowania dla pozostałych, przewidzianych w PEP2040 źródeł.

W przypadku bloków gazowych banki mogą obawiać się, że ich funkcja bilansująca (szczytowa), nawet przy przewidywanych przychodach z rynku mocy, może być niewystarczająca do obsługi zadłużenia. W związku z tym mogą domagać się dodatkowych zabezpieczeń, np. w postaci długoterminowych umów na odbiór energii elektrycznej zapewniających minimalną rentowność tych bloków, co z kolei może być warunkiem trudnym do spełnienia. Ponadto nie wszystkie banki są skłonne długoterminowo finansować inwestycje gazowe, mimo że surowiec ten został uznany jako paliwo przejściowo zgodne z taksonomią.

Bloki jądrowe, podobnie jak gazowe, zostały przejściowo zakwalifikowane jako zgodne z taksonomią. Wiadomo też, że projekty te będą objęte systemem wsparcia, który będzie zabezpieczał m.in. źródła spłaty długu. Jednakże w tym przypadku banki mogą obawiać się ryzyka okresu budowy generującego potencjalne opóźnienia i przekroczenia kosztów. Może to rodzić poważne konsekwencje w postaci konieczności utworzenia przez banki wysokich rezerw, pogorszenia jakości portfela i odpowiedzialności przed instytucjami nadzorczymi.

Inne rozwiązania przewidziane w PEP2040, jak np. rozwój mocy biogazowych, magazynowanie energii, czy wytwarzanie zielonego wodoru, choć sprawdzone technologicznie i pożądane z punktu widzenia środowiskowego oraz funkcjonowania systemu, na ten moment są często uznawane jako niedostatecznie dojrzałe finansowo.

Bankowalność transformacji energetycznej zależy więc w dużym stopniu od ambicji klimatycznych i społecznych oraz od dopasowania mechanizmów wsparcia do czynników ryzyka. Pozwoli to bankom włączyć się w finansowanie transformacji, przy zachowaniu nałożonych na te instytucje zasad prawidłowego zarządzania ryzykiem.

Autor: Joanna Smolik, dyrektor programu Bezpieczeństwo strategiczne w Banku Gospodarstwa Krajowego