Od początku prac nad Ustawą kaucyjną – a więc roku 2023, kiedy większość parlamentarną stanowił PiS, ścierały się wokół niej dwa przeciwstawne poglądy. Głosy przeciwników ustawy, domagających się jej wyrzucenia do kosza i maksymalnego spowolnienia jej wejścia w życie, jak i zwolenników wdrażania systemu w życie tak szybko, jak to możliwe. W opozycji były i są nadal przede wszystkim branża odpadów komunalnych, optująca za wejściem przepisów w życie po uchwalenia ROP, czyli rozszerzonej odpowiedzialności producenta.
System ten zakłada odpowiedzialność importerów, producentów oraz dystrybutorów za wprowadzane na rynek produkty w całym cyklu ich życia, a więc aż do momentu utylizacji bądź zrecyklingowania. Oczekiwane jest w tym zakresie refinansowanie kosztów ponoszonych w ramach gospodarki odpadami. Po tej samej stronie stoi branża napojowa, dla której odwleczenie wprowadzenia ustawy w życie jest bardzo korzystne.
„Widzimy same plusy tej sytuacji, poza jednym minusem czyli że decyzja została podjęta pół roku za późno” – komentuje Andrzej Gantner, reprezentujący Polską Federację Producentów Żywności, zwracając uwagę przede wszystkim na wyzwania, z jakimi zmierzyliby się mali przedsiębiorcy z branży handlowej oraz cała branża napojowa i operatorzy, gdyby obowiązki zapisane w obecnej wersji ustawy weszły w życie, jak planowano, już styczniu 2025 r. w niezmienionej formie.
„Jako branża napojowa powtarzaliśmy od samego początku prac nad tą ustawą, że zakładany termin jest nierealny, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę tak złą ustawę, jaką zafundował nam poprzedni rząd”.
Gantner podkreśla też potrzebę czasu, wskazując na skalę przedsięwzięcia oraz to, że mamy do czynienia z wymagającym systemem wielooperatorowym, i wyraża zadowolenie z powodu decyzji premiera Tuska:
„Cieszymy się, że ktoś wysłuchał postulatów naszych, ale też handlu. Sektor ten wciąż wyraźnie podkreślał, że nie jest gotowy. Żeby wszystko dobrze funkcjonowało, należy wziąć pod uwagę także małe sklepy – to, w jakim zakresie są przygotowane. System nie może faworyzować jedynie dużych podmiotów handlowych, a więc sklepów o powierzchni powyżej 200 mkw. W przeciwnym razie ci mniejsi stracą część obrotów. Na zorganizowanie systemu, w tym chociażby kontekście, potrzeba czasu.
Za kluczowe jednak uważamy uchwalenie poprawek merytorycznych, a nie tylko przesunięcie daty. Te poprawki zdecydują, czy system kaucyjny będzie bezpieczny finansowo i racjonalny ekonomicznie dla branży napojowej i operatorów, odporny na oszustwa i przyjazny dla konsumentów. Docelowo musimy zebrać 18 miliardów opakowań rocznie i rozliczyć co do grosza około 10 miliardów kaucji. To olbrzymie zobowiązanie środowiskowe, jak również wobec społeczeństwa. Fakt, że rząd to w końcu zauważył, proponując zarówno poprawki, jak i przesunięcie terminu, oceniamy więc jednoznacznie bardzo pozytywnie” – podkreślił Gantner.
Interes społeczny i środowiskowy
Po drugiej stronie mamy wyraźne sygnały od społeczeństwa. Większość badań wskazuje, że aż 90% społeczeństwa oczekuje wprowadzenia ustawy kaucyjnej jak najszybciej. Późniejszy termin związany z wprowadzeniem przepisów to z jednej strony przecież duże koszty środowiskowe, a z drugiej – realne, bardzo duże pieniądze, które dziś wypływają z naszego budżetu, a więc de facto z kieszeni podatników. To system naczyń połączonych. Wyliczenia wskazują, że tzw. plastic tax, którego wysokość łączy się z niespełnianiem unijnych norm w zakresie prowadzenia gospodarki odpadami, to dla Polski koszt około 2 mld zł rocznie. Tak znacząca kwota mogłaby zostać w prosty sposób obniżona, jak wskazują różne wyliczenia, o nawet 800 mln, gdyby system kaucyjny zaczął funkcjonować. Każdy miesiąc zwłoki to więc niebagatelne straty finansowe.
Swojego rozczarowania nie ukrywają więc między innymi organizacje pozarządowe.
„Jako reprezentanci społeczeństwa obywatelskiego jesteśmy głęboko rozczarowani tą decyzją. Wszelkie badania pokazują, że blisko 90% Polaków jest za wejściem w życie systemu kaucyjnego. Decyzja o opóźnieniu wprowadzenia systemu pokazuje brak odpowiedzialnego stanowiska w walce ze zmianą klimatu oraz dbałości o stan środowiska naturalnego. Jeśli będziemy dalej stosować tradycyjne podejście do produkcji i konsumpcji, emisje dwutlenku węgla wciąż będą bardzo wysokie, a zaśmiecanie terenów naturalnych, np. lasów czy rzek, będzie postępować. To zdecydowanie krok wstecz, zatrzymujący działania na rzecz wprowadzenia gospodarki obiegu zamkniętego” – zaznacza Joanna Kądziołka, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Posłowie wydają się rzeczywiście w tej kwestii wsłuchiwać mocniej w głos dużych firm, znaczących na rynku producentów, aniżeli w głos społeczny. Przesunięcie terminu wprowadzenia Ustawy kaucyjnej to na pewno wyraźny sukces ich lobbingu, nie da ukryć – straszącego chaosem i dezorganizacją, w przypadku utrzymania wcześniejszych terminów.
Są jednak także głosy w dyskusji, mówiące o osiągnięciu pewnego kompromisu w tym zakresie. Biorąc pod uwagę scenariusz najgorszy, czyli „skasowanie” całej ustawy na tym etapie, mielibyśmy do czynienia ze znacznym opóźnieniem wprowadzenia w Polsce systemu kaucyjnego. Eksperci i współtwórcy rynku gospodarki odpadami mówią nawet o perspektywie 3-4 lat.
„Jeśli weźmiemy pod uwagę pojawiające się w przestrzeni medialnej alternatywy, a więc chociażby anulowanie uchwalonej w poprzedniej kadencji ustawy, jest to decyzja, którą oceniam dobrze. Przynosi na pewno uspokojenie rynku. Mam nadzieję, że decyzja premiera zakończy spory w koalicji i poprawki zostaną uchwalone w brzmieniu zaproponowanym przez KPRM” – podkreśla Filip Piotrowski, ekspert ds. GOZ.
Sama zmiana daty uruchomienia systemu też niewiele zmienia. Duzi producenci napojów, reprezentujący blisko 80% rynku napojów w Polsce, i tak zapowiadali, że wejdą do systemu kaucyjnego dopiero po przerwie technologicznej następującej po wakacjach, podczas których sprzedaje się najwięcej napojów. Tak więc przełożenie uruchomienia systemu kaucyjnego na 1.10.2025, z punktu widzenia środowiskowego, tego, ile opakowań uda się w systemie zebrać w 2025 r., niewiele zmienia.
„Jest na pewno dużo lepsze niż przeniesienie daty na jeszcze późniejszy termin, czyli styczeń 2026 lub 2027, za czym lobbuje branża odpadowa i samorządy. Taka decyzja oznaczałaby kolejny rok lub dwa zanieczyszczania środowiska opakowaniami po napojach” – zauważa Piotrowski.
Linia podziału, jak to często bywa, biegnie pomiędzy interesem społecznym a korzyściami dla dużych firm. Po jednej stronie mamy obniżenie kar unijnych, zrównoważony rozwój i szybszą drogę ku czystemu środowisku. Po drugiej – interes branży producentów napojów, która podobnie jak handel, będzie systemem kaucyjnym najbardziej obciążona. Miejmy nadzieję, że październikowa data jest tą ostateczną, a interesy finansowe nie przesłonią celu, który jest z pewnością wspólny dla wszystkich.