Polska Federacja Hodowców Bydła to modelowy przykład organizacji pozarządowej
Artykuł sponsorowany

Polska Federacja Hodowców Bydła to modelowy przykład organizacji pozarządowej

Dodano: 
Krowa, zdjęcie ilustracyjne
Krowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay / JACLOU-DL
Prawie 800 tys. krów w 18 tys. gospodarstwach, ponad 1 tys. pracowników i 150 mln zł rocznych przychodów – Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka opowiada, w jaki sposób tworzy się największy rolniczy NGO w Polsce.

To pierwszy w historii Orzeł Wprost Polskiego Rolnictwa, który nie wędruje do przedsiębiorstwa, tylko do organizacji pozarządowej. Czym jest i czym w praktyce zajmuje się Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka?

Jesteśmy dobrowolną, samorządną, niezależną, organizacją zrzeszającą w sumie 21 związków w całej Polsce. Wśród nich są wszystkie formy własności: gospodarstwa prywatne, spółdzielcze a nawet państwowe. Zrzeszamy 11 tys. członków! Naszym celem jest służenie polskim hodowcom. Przekazujemy im instrumenty do zarządzania stadem. Jesteśmy jedynym w Polsce podmiotem upoważnionym przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi do prowadzenia ksiąg dla bydła hodowlanego ras mlecznych, oceny wartości użytkowej, przetwarzania danych w systemie informatycznym oraz oceny typu i budowy. Obsługujemy prawie 800 tys. krów w 18 tys. gospodarstw! Ale to również szkolenia, prace naukowo-badawcze czy rozwojowe. Robimy wszystko, by jakościowy poziom wytwarzanego surowca w Polsce był jednym z najlepszych na świecie. Czujemy się odpowiedzialni za bezpieczeństwo żywnościowe w kraju, oczywiście pod względem mleka i jego przetworów.

Te liczby rzeczywiście mogą robić wrażenie. W praktyce jesteście najprężniej działającym i najdynamiczniej rozwijającym się NGO rolniczym w Polsce. Co stoi za takim sukcesem, bo przychód roczny na poziomie 150 mln zł jest w tego typu instytucjach niespotykany

Jesteśmy pracodawcą dla ponad tysiąca pracowników. Nie znam drugiej takiej organizacji związanej z naszą branżą w Polsce. Nasz sukces wynika z prostej przyczyny. Mamy wspaniałych hodowców o niesamowicie wysokim poziomie, chcących się rozwijać, interesujących się nowościami technologicznymi, innowacjami, poszerzającymi swoją wiedzę. Ludzie pracujący w naszej federacji – na każdym szczeblu zarządzania – kierują się wartościami rozwoju naszej instytucji. To fachowcy i profesjonaliści, mimo różnic światopoglądowych, własnych interesów, wspólne dobro stawiają na pierwszym miejscu.

Jesteście federacją, która należy do wielu organizacji międzynarodowych. Jak wygląda w praktyce promocja polskich hodowców za granicą?

Na tle świata jesteśmy bardzo młodym związkiem, bo swoje 25-lecie obchodziliśmy dopiero w ubiegłym roku. Światowi hodowcy zaufali nam i powierzyli organizację największej branżowej imprezy właśnie w Krakowie. Ponad 300 osób z całego świata zajmujących się oceną wartości użytkowej zwierząt, w tym bydła, spotkało się tym razem na corocznych warsztatach ICAR, czyli Międzynarodowego Komitetu do Spraw Oceny Użytkowości Zwierząt. Przy tego typu eventach w naturalny sposób promujemy nasze mleczarnie na rynkach całego świata. Wspólnie z Polską Izbą Mleka aktywnie promujemy polskie mleko w Chinach. Gościliśmy przedstawicieli hodowli mandaryńskiej u nas w Polsce, a nasi przedstawiciele byli w Azji.

Do jakich międzynarodowych organizacji należycie?

PFHBiPM jest aktywnym członkiem największych międzynarodowych organizacji: Światowa Federacja Holsztyńsko-Fryzyjska (WHFF), Europejska Konfederacja Holsztyńskiego Bydła Czarno-Białego i Czerwono-Białego (EHRC), Europejska Federacja Simentalska (ESF), Światowa Federacja Hodowców Bydła Simentalskiego (WSFF), Europejski Związek Hodowców Ras Czerwonych (ERDBA) i Międzynarodowa Federacja Hodowców Ras Czerwonych (IRDBF) czy EuroGenomics.

Wychodzicie ze swoimi usługami za granicę?

Oczywiście. Posiadamy własne centrum genetyczne oraz laboratorium oceny i genotypowania zwierząt. To jedne z najlepszych tego typu ośrodków w tej części świata, więc obsługujemy hodowców chociażby z Litwy. Co istotne, mamy również podpisaną umowę o wzajemnym uznaniu ksiąg bydła holsztyńsko-fryzyjskiego ze Stanami Zjednoczonymi.

Polska jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o produkcję mleka w Unii Europejskiej. Wyprzedza nas tylko kilka krajów. I stąd pytanie, czego jeszcze nam brakuje, by osiągać takie wyniki w produkcji mleka, jakie mają najlepsze kraje Zachodu?

Stanie się numerem jeden i stanięcie na podium to niesamowicie trudne zadanie. Musimy mocniej wejść w kwestie genomiki. To ocena bydła na podstawie DNA – u bardzo młodego zwierzęcia jest odczytywana. Z tego można uzyskać wiele ważnych informacji co do funkcjonalności cech. W tej materii mamy niestety nieco tyłów, ale osobiście zajmuje się tym, byśmy dorównali w tej dziedzinie do najlepszych. Dzisiaj genotypujemy aż 10-krotnie mniej niż Francja, Holandia czy Niemcy.

Osiągnęliśmy za 2020 rok wysoką wydajność jednostkową od 1 krowy: 8823 kg mleka. To powyżej średniej wydajności w Europie. Musimy dążyć do uzyskania poziomu szacowania wartości hodowlanej czołowych krajów europejskich. Należy zwiększyć liczbę zgenotypowanych zwierząt. Pozwala to w młodym wieku przy pobraniu tkanki, np. podczas kolczykowania, określić możliwości hodowlane i produkcyjne poszczególnych osobników. Ma to bardzo duże znaczenie ekonomiczne. Poprzez eliminowanie chorób genetycznych, ocenę cech funkcjonalnych i produkcyjnych zachodzi świadoma selekcja – synonim postępu hodowlanego.

Ważną rzeczą jest to, aby urealnić programy zwalczania chorób ekonomicznych takich jak IBR-IPV, BVD-MD, paratuberkuloza.

Marzy nam się nad Wisłą druga Irlandia. Tamtejszy rząd bardzo mocno wsparł tę dziedzinę i zdecydowanie przyczynił się do zwiększenia efektywności i produ